Witam
Wróciłem właśnie z Pól Chwały, które jak co roku odbywały się w Niepołomicach pod Krakowem i na szybko napiszę, że była to najlepsza jak dotychczas impreza, na której miałem przyjemność uczestniczyć. Ale po kolei…
W piątek po godzinie 12 wyruszyłem wraz z Tomkiem, Marcinem (obaj Oddział8), oraz kolegą Jankiem w kilkugodzinną podróż do Niepołomic. Droga upłynęła bez większych zgrzytów za to w wesołej atmosferze. Standardowo podczas drogi Czesio z GPS’a nawijał swoje, Automapa pokazywała swoje, a my swoje. Ale dojechać się udało cało i szczęśliwie i to się liczy.
Po przyjeździe odszukaliśmy Roberta Kowalskiego, głównego organizatora całej imprezy i po przywitaniu się wyładowaliśmy swoje rzeczy do sali freskowej pałacu niepołomickiego, gdzie to mieliśmy zaszczyt bytować przez cały czas trwania imprezy. Na miejscu dołączył również do nas jeszcze jeden kolega Arek wraz z synem oraz Marcin z Piotrkiem, którzy przyjechali z Lublina. Marcin jest autorem świeżo wydanych zasad Hind Commander . Po zostawieniu rzeczy udaliśmy się na pobliski ryneczek w towarzystwie Pawła Kura, Ciszy i kilku innych osób, których niestety nie miałem okazji poznać z imienia. Rozmowa trwała dobre 2 godziny, a śmiechu było co nie miara. Paweł to świetny koleś, zabawny i rozbrajający do łez. Po zakończeniu imprezki udaliśmy się wraz z Marcinem i Piotrkiem do naszej kwatery, którą wynajęliśmy jak zawsze od pani Bartnikowskiej. Na miejscu w ruch poszło wino i piwo i w wesołej atmosferze przegadaliśmy czas do 1 w nocy kiedy to poszedłem spać.
Rano po śniadanku udaliśmy się do zamku, aby rozpakować rzeczy. Po drodze spotkałem Marcina – headache’a i po przywitaniu się poszliśmy do zamku. Jako, że czekałem na Kubę i Łukasza, którzy dopiero mieli przyjechać z Warszawy , zrobiłem szybką przebieżkę po jeszcze pustych salach i pstryknąłem pierwszą serię zdjęć i porozmawiałem z Bartkiem (małym kapralem), Przemosem, Marcinem (Czakim) i Ryśkiem (Raleenem). Jak nigdy w tym roku ekipa od gry OWW2 miała mocną ekipę i silne zaplecze logistyczne w postaci modeli i figur Borsuka, Przemosa i Bartka. Około godziny 11 podjechał autokar z ekipą z Warszawy. Po przywitaniu, pomogłem chłopakom zanieść makiety i blat do gry do pałacu, gdzie powoli zaczęliśmy rozkładać nasz stół do rozgrywki i pokazów systemu Force on Force. W tym samym czasie przyszedł headache ze swoimi zabawkami jako, że miał prowadzić pokaz również FoF’a tyle, że 1ed i nie w Iraku jak my, a w Afganistanie. Marcina (headache’a) miałem przyjemność przelotnie poznać na zeszłorocznych PCh, ale tym razem umówiliśmy się już dużo wcześniej na forum i czekałem na niego z niecierpliwością. Marcin przywiózł ze sobą swoje figurki i pojazdy, makiety i projekty własne. Wszystko RE-WE-LA-CJA!! Zwłaszcza afgańskie domki Marcina przypadły mi do gustu. Świetnie pomyślane i pomalowane, masa szczegółów i pomysłów – garaż z podnośnikiem, beczkami, drzwiami od auta i stolikiem z narzędziami (SIC!!!!) robił wrażenie. W ogóle Marcin rewelacyjnie rzeźbi i jeśli tylko będzie miał okazję i wyda swoje twory w metalu ma we mnie kupca, a inni sprzedawcy powinni się bać :) Podczas naszej rozmowy pojawili się również Czesi – Rapier i Benny! Chłopaki z Ostravy mieli wystawiać Rapid Fire’a jak w zeszłym roku, ale ostatecznie przyjechali jako gracze wraz z Emilem Horky’m i bardzo dobrze. Nasze scenariusze rozegraliśmy właśnie z nimi i wyszło świetnie. Obaj załapali szybko zasady, a i śmiechu było całkiem sporo – epickie ‘up-aRmoRed’ (wymawiane z czeskim akcentem) i hasło przewodnie pierwszej gry – ‘wyrzuć siódemkę’ (co Benny, bo to o nim mowa, robił) :D Po rozstawieniu stołu Kuba z Łukaszem zrobili obchód sal i pstryknęli trochę fotek ‘dla potomnych’ po czym zabraliśmy się do sedna spotkania – w tym jakże zacnym gronie – grania… :) Gra pomimo tłumaczenia zasad Czechom przebiegała całkiem sprawnie, stół wyglądał estetycznie i przyjemnie dla oka, tak więc po chwili jż gromadzili się pierwsi widzowie. Bariera językowa szybko została opanowana i dialogi polsko-angielsko-czeskie górowały nad naszym stołem gęsto przerywane śmiechem. Chociaż nie skoczyliśmy rozgrywki w czasie, po podliczeniu punktów po kilku turach wypadał remis, wszyscy byli zadowoleni z gry. Pod koniec do naszej sali zawitał Marcin Gawęda. W pierwszej chwili nie załapałem kto to jest, ale po kilku minutach uświadomiłem sobie, że przecież tydzień wcześniej na urlopie czytałem jego książkę! Marcin to świetny gość. Wyluzowany, wesoły i z ogromną wiedzą. Żałuję, że nie miałem żadnego egzemplarza jego książek bo autograf byłby cenną pamiątką, a tak zostało tylko, a może aż, na pamiątkowej fotce. Po zamknięciu Sali udaliśmy się w sile prawie 10 chłopa do pobliskiego pubu zabierając po drodze Oddział8. W pubie siedzieliśmy 2 godziny popijając piwko. Dołączył się również Paweł Kur z Marciem ‘Klemensem’ (sporo tych Marcinów :) ). W miłej atmosferze porozmawialiśmy o figurkach i modelarstwie. Późnym wieczorem udaliśmy się do domku, gdzie przy kolejnym piwku porozmawialiśmy jeszcze godzinę po czym udaliśmy się na spoczynek.
W niedzielę rano, podobnie jak dnia poprzedniego, po śniadanku udaliśmy się na zamek. Szybkie rozstawienie nowego stołu, i przenieśliśmy się na mały scenariusz CQB do Afganistanu gdzie headache zaprosił Bennego do gry. Gra szła szybko i zakończyła się przewidywanym efektem – Navy SEAL’s zlikwidowali afgańskiego VIP’a. szybko i sprawnie. W międzyczasie Czesi musieli zbierać się do domu, więc pożegnaliśmy się z nimi zapraszając na kolejne Pola Chwały za rok. Na pewno przyjadą :) Po dokończeniu gry i szybkim obiedzie zaczęliśmy drugi scenariusz iracki. Stół wyglądał przyjemnie dla oka toteż jeszcze przed rozpoczęciem gry znalazł się chętny do nauki systemu, który stanął po stronie US Marines wraz z Wookushem(Łukaszem) przeciwko qb(Kubie), który grał Irakijczykami. Ja w tym czasie zrobiłem kolejną przebieżkę po salach z aparatem i pogadałem sobie jeszcze z kilkoma osobami. Gra podobnie jak pierwszy scenariusz nie skończyła się ponieważ brakło czasu, ale wszyscy grający byli zadowoleni. Po godzinie 14 zaczęliśmy zwijać bagaże i po pożegnaniu się ze wszystkimi ruszyliśmy w drogę powrotną.
Teraz trochę słów od strony organizacyjnej. W sumie nie mam się do czego przyczepić. W tym roku Pola Chwały były organizowane po raz pierwszy przez nowopowstałe Stowarzyszenie „Pola Chwały” i zdecydowanie widać było solidne przygotowanie. Po przyjeździe na miejsce od razu dostaliśmy repertuar imprezy wraz z wszczepionymi bonami na posiłki wraz ze smyczą aby ich nie zgubić, przy wejściu znajdowało się stoisko informacyjne, wszystko było dobrze oznakowane itd. Sala, w której byliśmy została zamknięta bez zbędnego gadania i otwarta dopiero na naszą prośbę przez miłych ochroniarzy, tu również pełen profesjonalizm (w pamięci mam przykre wspomnienia z PCh sprzed 2 lat, kiedy to byliśmy w skarbcu). Dodam, że Roberta Kowalskiego widziałem na tegorocznych Polach Chwały raptem 2 razy – zaraz po przyjeździe i tuż przed wyjazdem. Czy to źle? Nie, wręcz przeciwnie. Po prostu w tym roku nie musiał być widoczny wszędzie, dzwonić setki razy, ogarniać ewentualny bałagan itp. Jak pisałem – organizacyjnie znacznie lepiej moim zdaniem. Co mi się nie podobało? W zasadzie nie mam się do czego przyczepić może poza tym, że przydałby się ktoś, kto na pałacowym rynku zapowiadałby przez mikrofon nadchodzące pokazy. Co prawda miałem ‘rozkład jazdy’ całej imprezy, ale w ferworze gier zapomniałem o nim, a głośne nawoływanie na pewno zwróciłoby moją uwagę. Jeśli jednak ktoś taki był, to ja go nie słyszałem i szczerze biję się mocno w pierś.
Ogólnie tegoroczne Pola Chwały będę wspominał bardzo przyjemnie i standardowo z niecierpliwością czekam na kolejną edycję już za rok.
(rząd górny: Rapier, Benny, Marcin Gawęda, Kuba [q.b.]
rząd dolny: Marcin [czaki], Marcin [headache], ja, Łukasz [Wookush])
Galerię zdjęć moich możecie znaleźć TUTAJ
Galerię zdjęć Kuby możecie znaleźć TUTAJ.
Galerię zdjęć Łukasza możecie znaleźć TUTAJ.
Pozdrawiam
Thomas
P.S. Jeśli o czymś zapomniałem to postaram się dopisać w wolnej chwili.